5 dzień
Piątek 08.07.2011(Urodziny)
Dystans 126.8km
Czas 7.56 godz.
V śr 15.95km/h
V max 54.9 km/h
Ruszam niewyspany skoro świt.
Najpierw pod górę a następnie przy zjeździe pomyliłem drogi.
Trzeba zawracać bo droga kończy się w polu.
Podczas jazdy do Krynicy też konkretne podjazdy.
Łyk wody w pijalni, dwie porcje do bidonu. Ależ się namagnezowałem J .
Dalej piękna trasa wzdłuż Popradu w kierunku Piwnicznej.
Popas w Żegiestowie nad rzeką.
Kładką przeprawiam się na drugą stronę Popradu i jestem pierwszy raz podczas swojej wyprawy za granicą Polski.
Bałem się, że ruch na drodze będzie większy.
Nie było źle ale czekała na mnie inna niespodzianka, podjazd o nachyleniu 12°.
Około 2 km długości.
Jak wdrapałem się to podczas szalonego zjazdu wypadł mi bidon(prezent od Andrzeja D.)
Wróciłem ale nie mogłem go znaleźć.
W Starej Lubovni przerwa na bezalkoholowego Złotego Bażanta(niedobry).
Dalej jadę w kierunku Pienin i Czerwonego Klasztoru.
Dobrze, że na Słowacji są „zastawki”, które ratują mnie przed kolejnym przemoczeniem.
Dwa takie przymusowe postoje po ok. ½ godziny.
Czerwony Klasztor rozczarowuje mnie, spodziewałem się czegoś więcej.
Za to wcześniej Pieniny od strony słowackiej, pomimo mżawki i chmur, prezentują się pięknie.
Pedałuję w stronę Niedzicy. Zaraz za zaporą trafiam na pole namiotowe.
Podmokłe i bez ciepłej wody, ale za to jaki WIDOK na jezioro i zamek .
Kąpiel w jeziorze, jedzonko, piwko, zapiski w dzienniku podróży i podziwianie widoczków.
Bajka, gdyby jeszcze nie przeszkadzał odgłos gry w cymbergaja i innego automatu mierzącego siłę uderzenia lub kopnięcia, który „krzyczał”-„I want your money” J
Tak oto spędziłem dzień 44-ych urodzin.
]]>5 dzień
Piątek 08.07.2011(Urodziny)
Dystans 126.8km
Czas 7.56 godz.
V śr 15.95km/h
V max 54.9 km/h
Ruszam niewyspany skoro świt.
Najpierw pod górę a następnie przy zjeździe pomyliłem drogi.
Trzeba zawracać bo droga kończy się w polu.
Podczas jazdy do Krynicy też konkretne podjazdy.
Łyk wody w pijalni, dwie porcje do bidonu. Ależ się namagnezowałem J .
Dalej piękna trasa wzdłuż Popradu w kierunku Piwnicznej.
Popas w Żegiestowie nad rzeką.
Kładką przeprawiam się na drugą stronę Popradu i jestem pierwszy raz podczas swojej wyprawy za granicą Polski.
Bałem się, że ruch na drodze będzie większy.
Nie było źle ale czekała na mnie inna niespodzianka, podjazd o nachyleniu 12°.
Około 2 km długości.
Jak wdrapałem się to podczas szalonego zjazdu wypadł mi bidon(prezent od Andrzeja D.)
Wróciłem ale nie mogłem go znaleźć.
W Starej Lubovni przerwa na bezalkoholowego Złotego Bażanta(niedobry).
Dalej jadę w kierunku Pienin i Czerwonego Klasztoru.
Dobrze, że na Słowacji są „zastawki”, które ratują mnie przed kolejnym przemoczeniem.
Dwa takie przymusowe postoje po ok. ½ godziny.
Czerwony Klasztor rozczarowuje mnie, spodziewałem się czegoś więcej.
Za to wcześniej Pieniny od strony słowackiej, pomimo mżawki i chmur, prezentują się pięknie.
Pedałuję w stronę Niedzicy. Zaraz za zaporą trafiam na pole namiotowe.
Podmokłe i bez ciepłej wody, ale za to jaki WIDOK na jezioro i zamek .
Kąpiel w jeziorze, jedzonko, piwko, zapiski w dzienniku podróży i podziwianie widoczków.
Bajka, gdyby jeszcze nie przeszkadzał odgłos gry w cymbergaja i innego automatu mierzącego siłę uderzenia lub kopnięcia, który „krzyczał”-„I want your money” J
Tak oto spędziłem dzień 44-ych urodzin.
]]>